Tytuł: Forever Lost
Autor: PrincesssOfSeas
Gatunek: romans, dramat, psychologiczne
Ocena: 1/10
Opowiadanie
zapowiadało się naprawdę świetnie i obiecująco, ale jak się
okazało, jest przekombinowane, a historia poprowadzona nieudolnie.
Osoba bez dużej wiedzy z dziedziny psychologii i medycyny nie jest w
stanie napisać dobrego opowiadania o zaginionej dziewczynie,
odnalezionej po czternastu latach – a jeśli próbuje, to wychodzi
właśnie takie Forever Lost.
Historia
jest opowiedziana z perspektywy dzwudziestoczteroletniego Harry'ego –
studenta medycyny, który co roku w dniu, w którym zaginęła jego
przyjaciółka Caroline, pisze do niej list, który następnie
przyczepia do balonu z helem i wypuszcza w powietrze.
Już w
drugim rozdziale wraca z Londynu do rodzinnego miasta – właściwie
nie wiadomo po co, a w trakcie podróży natyka się na bardzo
osłabioną kobietę. Którą, oczywiście, jest zaginiona
Caroline. Zabiera ją do szpitala i – Harry stażysta w szpitalu,
który studiuje medycynę, do cholery – podanie dziewczynie
środków usypiających tłumaczy:
„-
Zaginęła gdy miała 10 lat. W dodatku przez 14 lat dużo się
zmieniło, może się bać otoczenia, bo jest jej obce –
powiedział. Czemu od razu o tym nie pomyślałem? Mogła czuć się
jak na jakiejś innej planecie”.
Tak, bo
mężczyzna, który ją porwał, zabrał ją ma Marsa i rzeczywiście,
w rodzinnym mieście będzie się czuła jak na innej planecie.
Psycholog,
która odesłała policjantów, nic nie robiące pielęgniarki,
Harry, któremu wolno wszystko i nagłe oświecenie co do tożsamości
porywacza Caroline – tyle w skrócie mogę powiedzieć o Forever
Lost. Wystarczy obejrzeć serial W-11, aby wiedzieć, że przy
ofierze w szpitalu zawsze są policjanci. Tutaj powinni być tym
bardziej – Caroline odnalazła się po 14 latach! Zamiast
tego hulaj dusza, piekła nie ma, a Caro – najpierw bojąca
się wszystkiego – zwiedza sobie szpital i szuka nowych znajomości.
W dodatku, wspaniały Harry nagle dostaje olśnienia i domyśla się,
gdzie ona była przez te kilkanaście lat (szkoda, że nie zrobił
tego wcześniej, doprawdy): porwał ją Rosjanin i przetrzymywał 14
lat w tym samym mieście. I nikt się nie zorientował.
Nie,
nie, nie.
Forever
Lost to jedno wielkie nieporozumienie, jeśli chodzi o budowę
fabuły. Najgorsze połączenie akcji, sensacji i opowiadania
psychologicznego, z jakim się spotkałam. Kreacja bohaterów też
nie lepsza. O poprawności już nie wspominając. Błędy logiczne,
ortograficzne i interpunkcyjne to podstawa. Niepoprawne używanie
dywizów w roli myślników. Częste i niepasujące do kontekstu
słowa. Właściwie błąd na błędzie.
Blog od
maja opuszczony – można go więc z miejsca nazwać zawieszonym –
a przeczytałam i zrecenzowałam, skuszona ładnym, delikatnym i
jasnym szablonem. Ale jak to się mawia: nie szata zdobi
człowieka.
Nie
polecam, chyba że komuś,
komu nie przeszkadza banalna i błędna fabuła, marne naśladowanie
powieści psychologicznych i sensacji oraz cała masa błędów.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz