#28 – Compiler

Tytuł: Compiler
Autor: thisstyle
Gatunek: fanfiction
Ocena: 1/10





Bardzo cenię sobie estetykę na blogu – Compiler jako takiej nie posiada. Pierwsze, co widzimy, to rozjechany szablon z Justinem Bieberem. Utrzymany w kolorystyce czarno-biało-szarej. Wygląda nie tak źle, jakby się wydawało – za wyjątkiem tego rozjechania – ale biała czcionka na czarnym tle nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Za bardzo atakuje oczy i sprawia, że szybko się męczą, zwłaszcza że rozdziały są przyzwoitej długości.
Po przeczytaniu prologu, oprócz wrażenia, że zostałam wręcz zakopana pod stertą błędów, mam też wrażenie, że autorka po prostu nie wie, o czym pisze. Główna bohaterka za chwilę ma wyjść z sierocińca, ale w rozmowie ze swoją przyjaciółką wyznaje, że wolałaby tam zostać, bo będzie jej brakowało przyjaciół... To tak nie działa. Dzieci i młodzież w takich ośrodkach są trudnymi osobami. Wychowują je obcy ludzie, którzy często wcale nie darzą ich sympatią, tylko robią, co muszą – w końcu to ich praca. A i rówieśnicy nie są cudowni i przyjacielscy, tylko wręcz przeciwnie, jeden dokucza drugiemu, zwłaszcza starsi młodszym. Nie wiem, może w filmach takie środowisko jest przestawiane pięknie i gładko, ale tak nie jest.
Rozdział pierwszy opowiada o zupełnie innej osobie – takie odniosłam wrażenie. Serafin – główna bohaterka, nagle wydaje książkę. Właściwie w pierwszym fragmencie rozmawia z Willem (którego postać pojawiła się bez ładu i składu) o tym, że ową książkę ma wydać, a w kolejnym już ową książkę wydała. Nagłe wprowadzenie jakieś ogromnej pasji bohatera, gdzie wcześniej nie było o tym nawet malusieńkiej wzmianki, że to w ogóle lubi – temu mówię stanowcze: nie.
Co najlepsze, opis opowiadania brzmi:
„Zwyczajna powieść o ciętej, parującej bezlitosnymi słowami blogerce, która zachłysnęła swojej popularności poprzez wzbiciu się na FF, w którym głównym bohaterem jest Justin Bieber. Idol nastolatek nie jest tym faktem przekonany i dlatego też oboje już po pierwszym spotkaniu skreślają swoje relacje”.
Serafin paruje i w dodatku jest ucięta – ciekawe gdzie, może tak w pasie? Wzbiła się w przestworza, lecąc na swoim FF.
Pomijając dziwny opis, który nasuwa nam wizję czystej komedii fantastycznej...
Historia obfituje w dziwne i wyrwane z kontekstu porównania, jak np. „Cała trójka wie, że gdy ktoś ma problem może walić jak w dym bądź „Przeczesałam spoconymi dłońmi swoje jak węgiel włosy nabierając do płuc ogrom powietrza”.
Większość zdań ma błędy – jak nie interpunkcyjne, to ortograficzne. O błędach w zapisie dialogów już nie wspominając. Błąd błędem błędy pogania – tak w skrócie. Dialogi dodatkowo są tak sztywne, że okropnie męczyłam się przy czytaniu. Właściwie nawet o stylu pisania nie mogę powiedzieć, że jest lekki i przyjemny – bo wtedy musiałabym skłamać.
Sama fabuła jest tak dziurawa, że nawet nie wiem, do czego ją porównać. Bohaterowie są sztuczni i sztywni. Gdzie się podziała dziewczyna z prologu, opuszczona przez rodziców, biedna sierota? Daję słowo, już wolałabym czytać o pokrzywdzonej przez los dziewczynce, niż o takiej – przepraszam, inaczej nie umiem – idiotce.
Naprawdę nie potrafię dać temu opowiadaniu więcej, niż jeden. Dziury w fabule, kartonowi bohaterowie, błędy interpunkcyjne, ortograficzne, nienaturalne dialogi... Błąd na błędzie.



1 komentarz

  1. Po raz pierwszy trafiłam na twojego bloga. Jeżeli chodzi o obiekt recenzji to niestety takich blogów jest coraz więcej. Nie rozumiem jak można zabierać się za pisanie bloga, nie opanowując wcześniej podstaw ortografii i interpunkcji. Nie mówię, że jestem święta, ponieważ na moim blogu, owszem, od czasu do czasu wkradnie się jakiś chochlik, jednak po przeczytaniu niektórych FF oczy zaczynają krwawić...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Malihu
x