Tytuł: Iskra Duszy
Autor: Sparks_Fly
Gatunek: fantasy, przygodowa
Ocena: 9,5/10
Słowem wstępu: „Iskra Duszy” autorstwa Sparks_Fly opowiada o siedemnastoletniej dziewczynie, DeeDee Masen, uczennicy drugiej klasy liceum, zaplątanej w konflikt między Krainą Duchów Światła, a Królestwem Ciemności. Myślę, że tak można to ładnie skrócić.
Fabuła i cała akcja są dość skomplikowane, a to dopiero początek całej tej historii. Ogólnie chodzi o to, że ostatniego dnia szkoły DeeDee ma wypadek samochodowy. Okazuje się, że samochód, z którym się zderzyła, prowadził Seth Meadows – pewny siebie, arogancki, trochę wyzywający chłopak, który uparcie nazywa ją „Bambim” lub „Księżniczką Lasu”. Dziewczyna ma w związku z nim jakieś niejasne wspomnienia i wydaje jej się, że skądś go kojarzy, ale nie ma pojęcia, skąd.
Następnie akcja toczy się już bardzo szybko. Przyjęcie zorganizowane w domu jednego z uczniów, złe samopoczucie DeeDee, wymsknięcie się do ogrodu, poznanie Charlesa i przyjęta przez dziewczynę propozycja spaceru. Jakże romantycznie! Muszę przyznać, że w tym miejscu straciłam wiarę w ludzi, myśląc, że właśnie natknęłam się na kolejny blog, którego motywem przewodnim jest romans głównych bohaterów. A jednak – myliłam się. Na szczęście! Dalej jest już tylko ciekawiej, pojawia się Seth z Luke'em i... Ale nie będę zdradzać Wam całego zamysłu autorki.
Ogólnie fabuła jest jeszcze bardziej rozbudowana i skomplikowana, ale to już trzeba przeczytać ją samemu. Ciężko jest ująć tyle treści w kilku zdaniach, szczególnie, kiedy w opowiadaniu jest tyle niewiadomych.
Wątek poboczny, który osobiście mnie rozczulił, to problem DeeDee z rodzicami. Tak, zazwyczaj te łzawe, zazwyczaj ciężkie do opisania momenty mnie wzruszają, choć tu nie zostało to jeszcze rozwinięte. W przyszłości pragnę zostać psychologiem, więc jestem wielką fanką takich scen. Niby nic, a te maleńkie napomknienia o tym, jak rodzice traktują Masen, są dla mnie niesamowite. Całkowicie rozumiem główną bohaterkę w tej sprawie, dodatkowo nie tylko pod względem psychicznym, ale tez fizycznym, bo ja również doświadczyłam/doświadczam nadal tego samego. Chylę czoła, Sparks_Fly.
Czas na stylistykę – mój ulubiony punkt! Muszę przyznać, że po przeczytaniu prologu postawiłam autorce bardzo wysoką poprzeczkę. Początek napisany lekko, bez widocznych błędów i w dobrym stylu – nie miałam mu co zarzucić. Wręcz pochłaniałam kolejne rozdziały, angażując się coraz bardziej w historię DeeDee, także przeczytałam całego bloga w jeden wieczór. Fakt, Sparks_Fly opublikowała tylko prolog i cztery rozdziały, ale za to nie poskąpiła mi czytania. Posty miały akuratną liczbę słów; nie były ani za krótkie, ani za długie.
W następnych rozdziałach autorka nadal prowadzi nas przez jej wymyślony świat z determinacją, zaangażowaniem i zachętą do dalszego poznawania Sensum Orbis. Jedyne, co mnie zaskoczyło, to to, że w ostatniej retrospekcji w czwartym rozdziale pojawiło się mnóstwo błędów; od stylistycznych, przez ortograficzne i interpunkcyjne, kończąc na pomieszaniu dwóch czasów, przeszłego i przyszłego, dodatkowo wplatając w to jeszcze naprzemiennie narracje pierwszo- i trzecioosobową. Nie wiem, czy jest to wina pośpiechu, przeoczenie bety, czy zwyczajne pominięcie tego fragmentu przy okazji sprawdzania tekstu przez autorkę – nie mam zamiaru w to wnikać. Jednakże w tej ostatniej scenie, ważnej według mnie dla całej fabuły, coś wybiło mnie z rytmu czytania. Zamiast skupiać się na retrospekcji, co chwila wychwytywałam jakieś błędy. I reasumując musiałam czytać ten fragment kilka razy, by go zrozumieć (choć nadal mam co do niego wiele pytań, ale tak już ma być – w końcu miał on wprowadzić czytelników w stan zaciekawienia).
Szablon graficzny jest utrzymany w jasnej kolorystyce. Przejrzysty, delikatny, uroczy. Dodatkowo jest wykonany całkowicie przez autorkę, jak zaznaczyła. Nie mam nic do zarzucenia. Może, kiedy akcja się rozwinie, będzie mi się wydawał zbyt wesoły, bo mam niejasne przeczucia, że akcja się trochę pokomplikuje.
Zakładki „o fabule” i „o blogu” mówią nam coś zarówno o powieści, jak i o autorce. Spis treści nie wydaje mi się na razie jakoś specjalnie potrzebny, bo wpisów jest mało, a na bocznym pasku znajduje się archiwum, ale z czasem na pewno będzie przydatny. Dodatkowo podlinkowane strony do kolejnych rozdziałów na końcu postów były dla mnie dużym ułatwieniem, za co Sparks_Fly otrzymuje mentalnego plusika.
Moja ocena to 9,5/10. Nie miałam serca odjąć autorce całego punktu za to małe niedociągnięcie w czwartym rozdziale – miałabym wyrzuty sumienia. Jest to jeden z najlepszych blogów jakie czytałam i naprawdę zasługuje na to, by zainteresowało się nim więcej osób. Jest oryginalny pomysł, dochodzi do tego mistrzowskie wykonanie, teraz tylko trzeba czekać na pozytywny odbiór. Naprawdę, zachęcam Was do odwiedzenia Sparks_Fly i poświęcenia kilku minut tej wspaniałej historii, która przecież dopiero się rozpoczyna...
nowa w ekipie - V. [@evilision]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za recenzję i za wysoką notę :) Jeśli chodzi o ten czwarty rozdział... niesłusznie zaufałam swoim umiejętnością sprzed kilku miesięcy, bo z tamtego okresu pochodzi ten fragment i po prostu go przeoczyłam. Dziękuję za wytknięcie błędów, postaram się jak najszybciej je poprawić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sparks ;*