#18 - Pamiętniki Mills

Tytuł: Pamiętniki Mills
Autorka: Rozalinda
Gatunek: fanfiction, romans, dramat
Ocena: 4/10



 Moje pierwsze wrażenie po wejściu na bloga było dobre, nawet bardzo dobre. Ładnie skomponowany szablon w ciekawej kolorystyce, a przede wszystkim Calum Hood. Jedyne co psuje efekt, to pasek narzędzi u góry – radziłabym go wyłączyć. 
   Historia rozpoczyna się w momencie, gdy Mills budzi się w szpitalu. Straciła pamięć. Gdy po kilku dniach spędzonych w szpitalu wraca do domu, poznaje w parku Caluma. Oczywiście, jak można się domyślić, między nimi zaczyna coś iskrzyć. Do tego dochodzą tajemnicze wątki pamiętnika, kobiety o imieniu Miranda oraz rudego chłopaka. 
   Pomysł ciekawy, ale z realizacją już gorzej. Zdania są proste, aż za bardzo. Naprawdę nie jest ciężko rozwinąć zdanie o jakieś dodatkowe informacje, wystarczy nieco się wysilić. W oczy razi brak opisów; wszystko kręci się wokół czynności, które wykonuje Mills oraz dialogów. Sytuacja z parku – idealnie pole do popisu, barwne opisy są aż wskazane, ale niestety ich brakuje. 
   Autorka ma trudności z opisywaniem szybkich akcji – zupełnie nie zrozumiałam akcji pod biblioteką z kwiatkiem. Jest niezrozumiała. Dodatkowo pojawiają się wątki, których nie ciągnie. Po prostu je porzuca, a dodaje w takich miejscach, że śmiech na sali. Dajmy na to wątek, gdy Mills jest na noc u swojej przyjaciółki – której de facto nie pamięta, w końcu straciła pamięć; budzi się i wychodzi z pokoju i nagle w kuchni zauważa brata owej przyjaciółki. Skąd się tam wziął? Skąd wiedziała, kim jest, skoro straciła pamięć? I przede wszystkim, gdzie on zniknął rano?! Oczywiście, jak łatwo się domyślić, o nim wzmianka była tylko jedna, tylko w tym fragmencie. Rada: jeśli już wprowadzasz nowe wątki i osoby, to ciągnij je, wspominaj o nich, ale nie porzucaj. 
   Styl pisania jest prosty, rozdziały krótkie – przez co czyta się bardzo szybko. Całe 19 rozdziałów przeczytałam w dwa wieczory. Błędów mnóstwo, dosłownie jeden na drugim, zarówno ortograficznych i interpunkcyjnych, jak i logicznych. Momentami zdania w ogóle nie trzymają się kupy. Są jakby wydarte z czegoś innego. 
  Co mnie zdziwiło, szablon nie ma możliwości dodawania komentarzy! Można je dodać jedynie w wersji mobilnej. Uważam, że blog wiele na tym traci. 
  Podsumowując, uważam, że sam pomysł jest naprawdę ciekawy, ale źle wykonany. Sugeruję pomoc betareadera, chociażby z betowanie.blogspot.com, dziewczyny są świetne i w większości wiedzą co robią – taka pomoc zdecydowanie zwiększyłaby poprawność tej opowieści. Polecam także poczytać trochę książek Stephena Kinga, to mistrz opisów, można się wiele nauczyć. Osobiście bardzo rozśmieszył mnie jeden z komentarzy, który brzmiał mniej więcej "Kocham to opowiadanie między innymi za to, że nie ma żadnych błędów." No cóż...
   Ocenę wystawiam cztery – dwa punkty za szablon, dwa za pomysł. Pozostałych sześć zabieram za błędy. Czy polecam? Tylko wtedy, gdy nie dbasz o jakość tego, co czytasz. W przeciwnym razie nie zabieraj się do lektury Pamiętników Mills


2 komentarze

  1. OJA kolejna recenzja się pojawiła! :D Blog wraca do życia.
    Jedyne czego nie rozumiem (W sumie zauważyłam to już w poprzednich recenzjach) to ocenianie szablonów. W większej cześć przypadków autor opowiadania nie stworzył szablonu, tak więc traci/ zyskuje dodatkowe punkty za nie swoją pracę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wraca, wraca. Ostatnio sporo się tu pozmieniało. ;)
      Cóż, ciekawa uwaga, ale mam na to wyjaśnienie. Jak czytasz książkę, to często zwracasz uwagę na okładkę, podobnie jest z blogami, gdzie taką okładką jest szablon. Szablon albo cię zachęca albo zniechęca do czytania, a często są robione właśnie przez autorki. No przynajmniej ja tak to widzę i Koneko, która zakładała bloga też tak to widziała. ;)

      Usuń

© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Malihu
x